Już po raz czwarty w Warszawie spotkali się przedstawiciele sektora finansowego i eksperci z dziedziny prawa bankowego, by dyskutować o najbardziej aktualnych wyzwaniach prawnych dla polskiej bankowości.

Fot. Marzena Stokłosa

Tegoroczną edycję Kongresu Prawa Bankowego i Informacji zdominowały wyzwania, jakie pojawiły się w wyniku dwóch istotnych dla bankowości wydarzeń: styczniowej decyzji szwajcarskiego banku centralnego i kwietniowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, kwestionującego bankowy tytuł egzekucyjny. Do tych właśnie przypadków nawiązał w przemówieniu inauguracyjnym wiceprezes Związku Banków Polskich, Jerzy Bańka.

– Wszystko, co wydawało się być stabilne i ugruntowane nagle takim być przestało. Dotyczy to polityki i gospodarki – ale oczywiście miało wpływ na wizerunek sektora bankowego. (…) Główną siłą napędową tych zmian okazał się być frank szwajcarski – powiedział wiceprezes ZBP. W jego opinii, to właśnie wydarzenia związane z nagłą, choć krótkotrwałą zwyżką kursu szwajcarskiej waluty, odpowiadają za ogromne emocje – i pojawiające się w ich wyniku postulaty zmian regulacyjnych czy próby podważania już zawartych umów.

Jerzy Bańka przypomniał również, że wiele nieprawidłowości w polskiej gospodarce wynika nie tyle z wadliwego prawa, co raczej z braku jego skutecznego egzekwowania. – To nie złe prawo ani też jego brak spowodował Amber Gold, upadek części SKOK, lichwę w firmach pożyczkowych czy też afery z udziałem komorników – ocenił wiceprezes ZBP. Jego zdaniem, takie wydarzenia, jak odbywający się właśnie kongres powinny stanowić szansę na znalezienie systemowych rozwiązań najbardziej istotnych problemów polskiej gospodarki.

Zdarzają się i błędy

Kwestii błędów w stanowieniu i stosowaniu prawa poświęciła swoje wystąpienie prof. Ewa Łętowska – gość specjalny kongresu. W wykładzie, pod znaczącym tytułem Dysfunkcje prawa, prelegentka zwróciła uwagę na kilka fundamentalnych problemów współczesnego systemu prawnego. Jednym z nich jest dezinformacja, wynikająca z powszechnego dostępu do mediów elektronicznych. W efekcie, w świadomości społecznej coraz częściej pojawiają się wypaczone i nierzeczywiste wizje polskiego systemu prawnego, roli instytucji publicznych czy praw i obowiązków poszczególnych podmiotów w obrocie gospodarczym. Niestety, często jest to element świadomej strategii niektórych osób, zbiorowości czy podmiotów prawnych. – Dezinformacja, użycie prawa jako narzędzia lobbystyczno-manipulatorskiego sprawia, że kształtuje się prawna nierzeczywistość – powiedziała prof. Łętowska.

Fot. Marzena Stokłosa

Innym przykładem patologii – i to już na etapie powstawania przepisów – jest traktowanie dyskursu społecznego na temat zmian prawnych jedynie jako biurokratycznego zadania do wykonania. Przykładem takiego traktowania może być podejście do konsultacji społecznych. – To świetna rzecz – pod warunkiem że odbywają się naprawdę. (…) Można bardzo wiele dowiedzieć się o prawie – ale jak się pyta tych, co mają coś do powiedzenia w danej sprawie, a nie tylko dla sporządzenia raportu – oceniła prof. Łętowska.

Błędem jest również założenie, że wszystkie problemy da się rozwiązać przy użyciu paragrafów. – Prawo jest traktowane jako warunek nie tylko konieczny, ale i wystarczający – podkreśliła prelegentka, wskazując wyraźnie na paradoks tworzenia przepisów, które już w chwili wejścia w życie stają się martwe.

Jakie są konsekwencje takiego podejścia do prawa? Przestaje być ono systemem, stając się jedynie zbiorem przygodnych przepisów. Niestety, w tym kierunku dążą również autorzy tzw. interpretacji przepisów. – Interpretacja prawa polega na znalezieniu pierwszego lepszego, byle trzymającego się kupy rozwiązania, bez troski o to, czy jest ono systemowe czy antysystemowe – taką pesymistyczną diagnozę wystawiła prelegentka. Tymczasem zadaniem interpretujących prawo jest nie tylko rozwiązanie jednostkowego problemu, ale również – a może przede wszystkim – układanie przepisów w spójny system.

Kredyty walutowe

Styczniowa decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego w sprawie uwolnienia kursu franka i jej konsekwencje dla zaciągniętych już kredytów walutowych rozbudziła dyskusję również w środowisku prawniczym. Swoistym resume owego dyskursu był pierwszy panel IV Kongresu Prawa Bankowego i Informacji. Prof. dr hab. Michał Romanowski, reprezentujący Kancelarię Romanowski i Wspólnicy, poświęcił swoje wystąpienie zależnościom pomiędzy ujemnym LIBOR-em a oprocentowaniem kredytów bankowych, w szczególności hipotecznych kredytów walutowych.

Fot. Marzena Stokłosa

– Jednym ze sposobów ratowania kwestii kredytów frankowych ma być ujemne oprocentowanie, choć nie rozwiąże to problemu systemowo – podkreślił prelegent, w dalszej części wykładu wskazując na problemy wiążące się z zastosowaniem ujemnego oprocentowania do kredytów bankowych. Generalnie polskie prawo cywilne nie zabrania wprost stosowania ujemnego oprocentowania pożyczek, jednak w takim przypadku klient uzyskuje podwójną korzyść – uprawnienie do bezpłatnego korzystania z cudzego kapitału i wynagrodzenie. – Z drugiej strony umowa kredytu została sformułowana jako coś innego niż umowa pożyczki – z całą stanowczością podkreślił prof. Romanowski. – W istotę produktu bankowego, jakim jest kredyt, wpisane jest ryzyko braku zwrotu dziś pożyczonych środków w przyszłości. (…) Zabezpieczenia kredytu co najwyżej redukują skutki niewypłacalności – zaznaczył. Co z tego wynika? Bank, jako instytucja dysponująca pieniędzmi deponentów, nie może sobie pozwolić na finansowanie z tych środków ujemnego oprocentowania.

– Efektem rozliczenia kredytodawcy i kredytobiorcy powinien być zarobek kredytodawcy – zauważył prof. Romanowski.

Odniósł się również do argumentu UOKiK, zgodnie z którym czasowe wystąpienie ujemnego oprocentowania jest możliwe, jeśli tylko ogólne rozliczenie na koniec spłaty kredytu wykaże zysk. – To rozumowanie zawiera jedną wadę: uwzględnianie okresowo ujemnego LIBOR przy założeniu, że na koniec umowa jest odpłatna, wymagałoby od banku przewidywania przyszłości, by ocenić, że przez cały ten okres pozostanie ona odpłatna, mimo okresowego zastosowania ujemnego oprocentowania – uważa prelegent.

Dr Tomasz Spyra, reprezentujący Kancelarię SPCG, odniósł się do najczęściej spotykanych zarzutów podnoszonych przez kredytobiorców walutowych przeciw bankom. Można je podzielić na cztery grupy: nienależyte wykonanie obowiązków informacyjnych przez bank, nieważność samej umowy, wadliwe tzw. klauzule spreadowe i wreszcie możliwość zastosowania klauzuli rebus sic stantibus w odniesieniu do znaczącego wzrostu kursu franka. Przypomniał, że – w odniesieniu do obowiązków informacyjnych – banki już od dłuższego czasu miały obowiązek nie tylko uzyskać od klienta oświadczenia o znajomości ryzyka walutowego, ale również pokazać symulację wysokości rat w przypadku znaczącej zmiany kursów walut. Również polski wymiar sprawiedliwości z reguły uznawał wykonywanie obowiązków informacyjnych przez banki za wystarczające. Prelegent dodał, że – zgodnie z interpretacją władz wspólnotowych – fałszywe jest utożsamianie kredytów walutowych z instrumentami finansowymi. – Już w roku 2007 Komisja Europejska wydała interpretację, w myśl której kredyt walutowy nie jest instrumentem finansowym w rozumieniu MiFID – zaznaczył.

Anna Cudna-Wagner, reprezentująca firmę Linklaters, w swym wystąpieniu odniosła się również do – wspomnianego wcześniej – stanowiska UOKiK odnośnie ujemnego oprocentowania. – Argumentem, którym należałoby zwalczać to rozumowanie, jest charakter odsetek jako świadczenia okresowego. To nie jest świadczenie jednorazowe ani jedno płacone ratalnie – podkreśliła.

Z kolei prof. dr hab. Zbigniew Ofiarski zwrócił uwagę na nadużywanie przez przedstawicieli kredytobiorców pojęcia „kredyt konsumencki”. – Nie każdy kredyt denominowany w walucie obcej ma charakter kredytu konsumenckiego. To pojęcie dotyczy tylko kredytów do 255 tys. zł lub – w przypadku kredytów udzielonych pod rządami poprzedniej ustawy o kredycie konsumenckim – do 80 tys. zł – zaznaczył. Innym rodzajem manipulacji jest arbitralne określanie poziomu wiedzy, jaką bank ma przekazać konsumentowi. Prawdziwym niebezpieczeństwem jest jednak znajdujący się w parlamencie projekt nowelizacji prawa bankowego, złożony przez posłów zaledwie pięć dni po 15 stycznia br. Zgodnie z tą propozycją, jeżeli doszłoby do zmiany kursu waluty o więcej niż 30 proc. to cała nadwyżka powyżej tych 30 proc. nie będzie obciążać kredytobiorcy. Co gorsza, miałoby to mieć zastosowanie również do zobowiązań zaciągniętych przed wejściem w życie ustawy. Budzi to zastrzeżenia natury konstytucyjnej.

Mec. Arkadiusz Korzeniewski z kancelarii CMS Cameron McKenna zwrócił z kolei uwagę na fakt, iż populistyczna nagonka medialna nie ma bezpośredniego przełożenia na orzecznictwo polskiego sądownictwa. – Sądy dystansują się od tego, jak sprawa kredytów walutowych jest ukazywana w mediach – powiedział prelegent.

Bankowy tytuł egzekucyjny

Tematem kolejnego panelu był bankowy tytuł egzekucyjny – a w zasadzie sytuacja prawna po kwietniowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Rozpoczynając debatę, dr Tadeusz Białek, dyrektor Zespołu Prawno-Legislacyjnego Związku Banków Polskich, przypomniał, że do usunięcia BTE z polskiego systemu prawnego podchodzono już wcześniej aż 10 razy. Co pojawi się zamiast BTE – i, co równie ważne, jak sądy będą podchodzić do wystawiania tytułów w okresie do 1 sierpnia 2016 r.? Mec. Maciej Panfil z Kancelarii Prawniczej Maciej Panfil i Partnerzy uważa, że już teraz sądy stosują dwa podejścia do BTE. Większość składów orzekających stosuje się wprost do wyroku Trybunału, wystawiając tytuły egzekucyjne – zdarzają się jednak, choć w mniejszości, sędziowie wychodzący z założenia, że niezgodność z Konstytucją zdyskwalifikowała BTE już z chwilą wydania wyroku przez Trybunał. Co zamiast? Weksle, poręczyciele czy wreszcie słynne „trzy siódemki”. To ostatnie narzędzie może być dla kredytobiorców problematyczne nie tylko z uwagi na wysokie taksy notarialne. – Koszt to jedna sprawa. Druga kwestia to czas. Trzy siódemki to przede wszystkim czas – podkreślił mec. Panfil, wskazując, że zgodnie z prawem notariusz nie może rezydować w oddziale bankowym.

Fot. Marzena Stokłosa

Artur Bunk, reprezentujący Kancelarię BLPA bunk-alliance, zaprezentował zasady egzekucji cywilnoprawnej – nie tylko w odniesieniu do wierzytelności bankowych – obowiązujące w wybranych krajach Unii Europejskiej. Generalnie rozwiązania w tym zakresie podzielić można na dwie grupy: w pierwszej z nich, nawet jeśli mamy ustanowioną hipotekę, konieczny jest tytuł wykonawczy, w drugiej – samo ustanowienie hipoteki stanowi niezależny tytuł wykonawczy. Jednym z najprostszych rozwiązań jest system szwajcarski – przypomina on w pewnym stopniu polskie EPU. Z kolei w Wielkiej Brytanii można wszcząć egzekucję wyłącznie na podstawie ustanowionej hipoteki – z tym, że nie musi być ona notarialnie potwierdzona.

Odnosząc się do dwugłosu odnośnie dopuszczalności stosowania BTE w okresie do 1 sierpnia 2016 r., mec. Anna Cudna-Wagner przypomniała o jednym, nierzadko pomijanym fakcie. W polskim systemie prawnym samo uznanie niekonstytucyjności przepisu nie jest samoistną przesłanką dla jego niestosowania. Co więcej, nawet po 1 sierpnia przyszłego roku istnieje prawna możliwość stosowania BTE – w odniesieniu do tych spraw, które zostały wszczęte w okresie wcześniejszym.

– Została (…) wyrugowana z obrotu prawnego pożyteczna instytucja – tak konsekwencje wyroku TK ocenił mec. Ryszard Tollik. Zgodził się z opiniami przedmówców, że nie ma merytorycznego uzasadnienia dla niestosowania BTE przed 1 sierpnia 2016 r. – Konstytucja nie mówi o odroczeniu, mówi o tym, że TK określa termin utraty mocy obowiązującej prawa. Nic tu się nie odracza. (…) Chodzi tu o utratę mocy, czyli de facto o derogację – zaznaczył. Wspomniał, że kwestie intertemporalne to nie jedyny dylemat wynikły z werdyktu TK. – Jest wiele ustaw nawiązujących do przepisów 96–98 Prawa bankowego. Są to ustawy, kiedy banki dochodzą należności nie własnych, lecz państwowych – zaznaczył mec. Tollik, wskazując, że tego typu przypadki powinny móc korzystać z uproszczonej drogi dochodzenia należności.

Z kolei dr Beata Paxford wyjaśniła, jaką podstawę prawną podają sędziowie już w chwili obecnej odmawiający wykorzystania BTE. – Przepis uznany za niezgodny z Konstytucją jest niezgodny in initio. (…) Sędziowie mogą – z ostrożności procesowej – tego BTE nie nadawać już teraz – podkreśliła prelegentka. Jej zdaniem, znacznie ważniejsza jest kwestia, czy orzeczenie TK pozostawia jakąś możliwość wprowadzenia innej instytucji uproszczonego dochodzenia należności dla sektora finansowego w miejsce BTE. Na to samo zagadnienie zwrócił uwagę również mec. Marcin Ciemiński z Clifford Chance. Jego zdaniem, choć sentencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego brzmi niezwykle kategorycznie, to motywy zaprezentowane podczas rozprawy są znacznie bardziej miękkie. Dochodzi do tego zdanie odrębne prof. Rzeplińskiego, który wprost wykazał brak równości pomiędzy bankiem a niesolidnym dłużnikiem.

Fot. Marzena Stokłosa

Prawo gospodarcze

Ostatni panel kongresu poświęcony był najświeższemu aktowi polskiego prawa gospodarczego – czyli podpisanej przez prezydenta zaledwie kilkadziesiąt godzin wcześniej ustawie Prawo restrukturyzacyjne. Anna Hrycaj, reprezentująca Ministerstwo Sprawiedliwości, wskazała, że głównym celem nowych regulacji jest aktywizacja wierzycieli i dłużników, by szukali innych rozwiązań niż upadłość likwidacyjna. Dlatego nowe prawo ma charakter nader kompromisowy. – Ustawa jest taka, że się wszystkim podoba i nikt nie jest w pełni usatysfakcjonowany – tam jest dla każdego coś i każdy ma obowiązki, ona wyważa racje obu stron – zauważyła przedstawicielka MS. Dlatego przewidziane zostały cztery odrębne formy postępowania restrukturyzacyjnego.W dalszej części panelu eksperci i praktycy przedstawiali wybrane zagadnienia z dziedziny prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego. Dr Patryk Filipiak oraz mec. Piotr Zimmerman, z kancelarii Zimerman Filipiak Restrukturyzacja, omówili pozycję prawną banków jako wierzycieli w nowym Prawie restrukturyzacyjnym oraz upadłościowym. Mec. Dominik Gałkowski, z kancelarii Kubas Kos Gałkowski, poświęcił swoją prezentację kwestii zarządu majątkiem dłużnika w postępowaniach restrukturyzacyjnych, a niełatwe zasady przeprowadzania projektów restrukturyzacyjnych przybliżył dr Artur Bunk. Na zakończenie mec. Katarzyna Sęktas oraz mec. Lech Giliciński zaprezentowali zasady umowy (typu standstill agreement jako rodzaju obopólnie korzystnego układu pomiędzy dłużnikiem a wierzycielami.

Więcej informacji: www.aleBank.pl/KPBiI